Jedyna zmiana, która nie zadziałała: uporządkowałem swój dom - potem zacząłem odkupywać swoje rzeczy

Widziałem drewniany trójkołowiec w witrynie sklepu charytatywnego, około 2017 roku: to było trochę jak zobaczenie byłej ukochanej na portalu randkowym. Niekoniecznie ich chciałeś, ale nie chciałeś też, żeby ktoś inny je zdzierał. Trójkołowiec należał do mojej córki, a ja porządkowałam swój dom – wyrzucanie cudzych rzeczy, jak stwierdziłam, było łatwiejsze niż moje. Odkupiłem trójkołowiec i przez tygodnie obserwowałem inne sklepy charytatywne, które otrzymały moje odpady, w nadziei, że uda mi się uratować książki, swetry, mały durszlak… Niektórzy do mnie wrócili, ale większość nie.

Podobnie jak wiele osób, przeczytałem bestsellerową książkę Marie Kondo, Zmieniająca życie magia sprzątania, i przyjąłem radykalne porządkowanie jako sposób na poprawę siebie. Wyrzuciłem całe dziesięciolecia śmieci – ocalone odcinki wypłat z pierwszej pracy, płyty CD, ryzy starych magazynów. Mniej więcej połowa nie została pominięta, ale reszta w dużej mierze została pominięta, w tym ubrania, książki i wiele przypadkowych przedmiotów, co do których okazałem się dość sentymentalny. Książki, które trzymałem, które teraz mieszczą się na jednej półce, są wspaniałymi, naprawdę samodoskonalącymi się książkami, które prawdopodobnie każdy powinien przeczytać. Nadal ich nie przeczytałam i na pewno nigdy nie przeczytam. Ta półka przypomina mi o mojej porażce.

Sprzątanie domu nie zmieniło mojego życia. Poprawiło to pod pewnymi względami (nadal używam technik składania Kondo), ale pogorszyło pod innymi; Irytuje mnie za każdym razem, gdy muszę kupić zamienną obieraczkę do warzyw/śrubokręt/długopis. Nie obwiniam Kondo za nic z tego - nie śledziłem prawidłowo jego systemu. Zachowałem rzeczy, które nie „wywoływały radości”, i pozbyłem się rzeczy, które prawdopodobnie by się pojawiły, gdyby dano mi na to szansę.

Przez kolejne lata kontynuowałem gromadzić rzeczy. Jest coś w niepewności ostatnich kilku lat, co sprawiło, że poczułem awersję do marnotrawstwa i nastawiłem się na przetrwanie. Mam kolekcję kartonów, które na pewno kiedyś się przydadzą; Trzymam skrawki materiału, słoiki po dżemach, pojemniki na wynos, gumki od listonosza i tak dalej. Często myślę, że prawdopodobnie powinienem spróbować ponownie Metody KonMari, ale oddałem książkę.

Chcesz podzielić się swoją historią? Opowiedz nam trochę o sobie io zmianie, która Ci nie pomogła, wypełniając formularz tutaj

Jedyna zmiana, która nie zadziałała: uporządkowałem swój dom - potem zacząłem odkupywać swoje rzeczy

Widziałem drewniany trójkołowiec w witrynie sklepu charytatywnego, około 2017 roku: to było trochę jak zobaczenie byłej ukochanej na portalu randkowym. Niekoniecznie ich chciałeś, ale nie chciałeś też, żeby ktoś inny je zdzierał. Trójkołowiec należał do mojej córki, a ja porządkowałam swój dom – wyrzucanie cudzych rzeczy, jak stwierdziłam, było łatwiejsze niż moje. Odkupiłem trójkołowiec i przez tygodnie obserwowałem inne sklepy charytatywne, które otrzymały moje odpady, w nadziei, że uda mi się uratować książki, swetry, mały durszlak… Niektórzy do mnie wrócili, ale większość nie.

Podobnie jak wiele osób, przeczytałem bestsellerową książkę Marie Kondo, Zmieniająca życie magia sprzątania, i przyjąłem radykalne porządkowanie jako sposób na poprawę siebie. Wyrzuciłem całe dziesięciolecia śmieci – ocalone odcinki wypłat z pierwszej pracy, płyty CD, ryzy starych magazynów. Mniej więcej połowa nie została pominięta, ale reszta w dużej mierze została pominięta, w tym ubrania, książki i wiele przypadkowych przedmiotów, co do których okazałem się dość sentymentalny. Książki, które trzymałem, które teraz mieszczą się na jednej półce, są wspaniałymi, naprawdę samodoskonalącymi się książkami, które prawdopodobnie każdy powinien przeczytać. Nadal ich nie przeczytałam i na pewno nigdy nie przeczytam. Ta półka przypomina mi o mojej porażce.

Sprzątanie domu nie zmieniło mojego życia. Poprawiło to pod pewnymi względami (nadal używam technik składania Kondo), ale pogorszyło pod innymi; Irytuje mnie za każdym razem, gdy muszę kupić zamienną obieraczkę do warzyw/śrubokręt/długopis. Nie obwiniam Kondo za nic z tego - nie śledziłem prawidłowo jego systemu. Zachowałem rzeczy, które nie „wywoływały radości”, i pozbyłem się rzeczy, które prawdopodobnie by się pojawiły, gdyby dano mi na to szansę.

Przez kolejne lata kontynuowałem gromadzić rzeczy. Jest coś w niepewności ostatnich kilku lat, co sprawiło, że poczułem awersję do marnotrawstwa i nastawiłem się na przetrwanie. Mam kolekcję kartonów, które na pewno kiedyś się przydadzą; Trzymam skrawki materiału, słoiki po dżemach, pojemniki na wynos, gumki od listonosza i tak dalej. Często myślę, że prawdopodobnie powinienem spróbować ponownie Metody KonMari, ale oddałem książkę.

Chcesz podzielić się swoją historią? Opowiedz nam trochę o sobie io zmianie, która Ci nie pomogła, wypełniając formularz tutaj

What's Your Reaction?

like

dislike

love

funny

angry

sad

wow