Kiedy nasze życie osobiste stało się tak profesjonalne?
Wszechobecność narzędzi do organizacji biznesu oznacza, że sposób, w jaki zarządzamy naszą pracą i czasem prywatnym, często nie różni się zbytnio. Czy to źle?
Jest popularny mem z późnej kredy (przed 2020 r.), który mówi: „Mam dość oglądania ZŁEGO EKRANU. Nie mogę się doczekać powrotu do domu i obejrzyj DOBRY EKRAN”.
„Zły ekran” to w tym przypadku komputer w pracy, na którym wykonujemy nudne czynności, takie jak planowanie spotkań, wypełnianie arkuszy kalkulacyjnych i wróć do e-maili.
„Dobry ekran” to komputer osobisty, na którym robimy fajne rzeczy, takie jak planowanie spotkań (z przyjaciółmi, w barach, restauracjach, lub w domach innych osób), wypełnianie arkuszy kalkulacyjnych (dotyczy logistyki wieczoru panieńskiego; obiady z garnkiem) i przeglądanie e-maili (o logistyce wieczoru panieńskiego; o tym, by nikt nie zgłosił się, by przynieść sałatkę na potluck).
Możesz także przesyłać strumieniowo programy telewizyjne i inne rzeczy.
Celem tego mema jest to, że nasza praca i życie osobiste często nie różnią się zbytnio . Narzędzia korporacyjne, których używamy w pracy, wkradły się do naszego życia osobistego. Jest to zrozumiałe, ponieważ chociaż firma może nigdy nie być rodziną – cokolwiek powiedziałby przesadnie entuzjastyczny przedstawiciel działu kadr – życie osobiste może być pracą w tym sensie, że jednostki mają osobiste cele, które chcą osiągnąć, prozaiczne zadania, które należy wykonać i rozproszone plotki, którymi chcą się podzielić przy kawie.
Narzędzia używane do osiągnięcia tych rzeczy są często takie same w obu sferach, ponieważ przestrzeganie kilku różnych systemów organizacyjnych to zbyt wiele zapytać stworzeń, które w ramach wielkiej historii naszej planety nauczyły się ostatnio chodzić na dwóch nogach.
To wszystko ma sens, ale może też wydawać się trochę sterylny i nieromantyczny, jak walentynkowy e-mail z gabinetu dentystycznego. Kiedy profesjonalizacja naszego życia osobistego pozbawia je ducha i spontaniczności? Kiedy zdrowy poziom organizacji idzie za daleko? I w jaki sposób relacje zbudowane na wzajemnym szacunku, zaufaniu i podziwie mogą się odbudować po przesłaniu niechcianego linku do Calendly? Strateg cyfrowy Milwaukee zamieścił na Twitterze zdjęcie przedstawiające harmonogram jego taty na cotygodniowe spotkania w barze z przyjaciółmi. Tematy obejmowały: „Mistrzostwa Świata” oraz „Chiny i Rosja”, z czasem na „Dyskusję ogólną”. Post stał się wirusowy, a pani Enright wyjaśniła później na Twitterze, że jej ojciec i przyjaciele nazywali te spotkania „spotkaniami zarządu” i że w tym samym czasie wysyłał SMS-y do innych „członków zarządu”, aby sprawdzić, czy mają jakieś tematy. chciałbym dodać do programu.
Laura Vanderkam, 44-letnia ekspertka od zarządzania czasem mieszkająca poza Filadelfią, powiedziała, że pan Enright „demonstruje poziom zaangażowania społecznego i inteligencja emocjonalna, z której skorzystałoby wiele innych grup społecznych”.
Zbyt często, argumentowała pani Vanderkam, ludzie nie myślą wystarczająco dużo o organizacji swojego czasu osobistego. obrzydliwych rzeczy w miejscu pracy” – powiedziała. „Ale ogólnie rzecz biorąc, ludzie starają się załatwić sprawy, więc bardziej świadomie spędzają czas w pracy”.
Po długich dniach w pracy dobrze się spotkali, planowanie przestojów może nie wydawać się atrakcyjne. Ale choć kusząca może być wiara, że nasz nieuporządkowany wolny czas zostanie automatycznie poświęcony na pogłębianie naszych relacji, ładowanie baterii lub wylegiwanie się na słonecznych polach w ospałym lenistwie, pani Vanderkam mówi, że zwykle tak nie jest.
„Kiedy ludzie nie traktują swojego czasu z intencją, czują, że to nie jest coś, co się nie wydarzy” — mówi. „W bardzo rozproszonym świecie nie wybiera automatycznie najbardziej odmładzającej i relaksującej aktywności. Zrobisz to, co jest przed tobą."
Więc cztery godziny wolnego czasu wieczorem mogą nagle zniknąć jak gołąb w podstępnej klatce magika, ale klatka przewija się na Twitterze i powtórki „Below Deck Mediterranean”.
To nie znaczy, że e...
Wszechobecność narzędzi do organizacji biznesu oznacza, że sposób, w jaki zarządzamy naszą pracą i czasem prywatnym, często nie różni się zbytnio. Czy to źle?
Jest popularny mem z późnej kredy (przed 2020 r.), który mówi: „Mam dość oglądania ZŁEGO EKRANU. Nie mogę się doczekać powrotu do domu i obejrzyj DOBRY EKRAN”.
„Zły ekran” to w tym przypadku komputer w pracy, na którym wykonujemy nudne czynności, takie jak planowanie spotkań, wypełnianie arkuszy kalkulacyjnych i wróć do e-maili.
„Dobry ekran” to komputer osobisty, na którym robimy fajne rzeczy, takie jak planowanie spotkań (z przyjaciółmi, w barach, restauracjach, lub w domach innych osób), wypełnianie arkuszy kalkulacyjnych (dotyczy logistyki wieczoru panieńskiego; obiady z garnkiem) i przeglądanie e-maili (o logistyce wieczoru panieńskiego; o tym, by nikt nie zgłosił się, by przynieść sałatkę na potluck).
Możesz także przesyłać strumieniowo programy telewizyjne i inne rzeczy.
Celem tego mema jest to, że nasza praca i życie osobiste często nie różnią się zbytnio . Narzędzia korporacyjne, których używamy w pracy, wkradły się do naszego życia osobistego. Jest to zrozumiałe, ponieważ chociaż firma może nigdy nie być rodziną – cokolwiek powiedziałby przesadnie entuzjastyczny przedstawiciel działu kadr – życie osobiste może być pracą w tym sensie, że jednostki mają osobiste cele, które chcą osiągnąć, prozaiczne zadania, które należy wykonać i rozproszone plotki, którymi chcą się podzielić przy kawie.
Narzędzia używane do osiągnięcia tych rzeczy są często takie same w obu sferach, ponieważ przestrzeganie kilku różnych systemów organizacyjnych to zbyt wiele zapytać stworzeń, które w ramach wielkiej historii naszej planety nauczyły się ostatnio chodzić na dwóch nogach.
To wszystko ma sens, ale może też wydawać się trochę sterylny i nieromantyczny, jak walentynkowy e-mail z gabinetu dentystycznego. Kiedy profesjonalizacja naszego życia osobistego pozbawia je ducha i spontaniczności? Kiedy zdrowy poziom organizacji idzie za daleko? I w jaki sposób relacje zbudowane na wzajemnym szacunku, zaufaniu i podziwie mogą się odbudować po przesłaniu niechcianego linku do Calendly? Strateg cyfrowy Milwaukee zamieścił na Twitterze zdjęcie przedstawiające harmonogram jego taty na cotygodniowe spotkania w barze z przyjaciółmi. Tematy obejmowały: „Mistrzostwa Świata” oraz „Chiny i Rosja”, z czasem na „Dyskusję ogólną”. Post stał się wirusowy, a pani Enright wyjaśniła później na Twitterze, że jej ojciec i przyjaciele nazywali te spotkania „spotkaniami zarządu” i że w tym samym czasie wysyłał SMS-y do innych „członków zarządu”, aby sprawdzić, czy mają jakieś tematy. chciałbym dodać do programu.
Laura Vanderkam, 44-letnia ekspertka od zarządzania czasem mieszkająca poza Filadelfią, powiedziała, że pan Enright „demonstruje poziom zaangażowania społecznego i inteligencja emocjonalna, z której skorzystałoby wiele innych grup społecznych”.
Zbyt często, argumentowała pani Vanderkam, ludzie nie myślą wystarczająco dużo o organizacji swojego czasu osobistego. obrzydliwych rzeczy w miejscu pracy” – powiedziała. „Ale ogólnie rzecz biorąc, ludzie starają się załatwić sprawy, więc bardziej świadomie spędzają czas w pracy”.
Po długich dniach w pracy dobrze się spotkali, planowanie przestojów może nie wydawać się atrakcyjne. Ale choć kusząca może być wiara, że nasz nieuporządkowany wolny czas zostanie automatycznie poświęcony na pogłębianie naszych relacji, ładowanie baterii lub wylegiwanie się na słonecznych polach w ospałym lenistwie, pani Vanderkam mówi, że zwykle tak nie jest.
„Kiedy ludzie nie traktują swojego czasu z intencją, czują, że to nie jest coś, co się nie wydarzy” — mówi. „W bardzo rozproszonym świecie nie wybiera automatycznie najbardziej odmładzającej i relaksującej aktywności. Zrobisz to, co jest przed tobą."
Więc cztery godziny wolnego czasu wieczorem mogą nagle zniknąć jak gołąb w podstępnej klatce magika, ale klatka przewija się na Twitterze i powtórki „Below Deck Mediterranean”.
To nie znaczy, że e...
What's Your Reaction?